|Bullet Journal| Grudzień 2018
11 Czerwca 2017 roku zaczęłam prowadzić swój pierwszy Bullet Journal. Głowę miałam pełną pomysłów, robiłam setki list i spisywałam wszystko, co tylko wpadło mi do głowy. Potrafiłam poświęcić na zapiski nawet 2-3h dziennie. Oczywiście po kilku tygodniach zwolniłam i mój BuJo służył mi tylko do robienia faktycznie potrzebnych notatek.
Minęło już półtora roku a ja opracowałam system, który najbardziej mi odpowiada. Wciąż eksperymentuję i odkrywam nowe rzeczy, np. to, że rozmiar A4 zdecydowanie się u mnie nie sprawdza. Ale o takich odkryciach napiszę kiedy indziej. Planuję całą serię postów na tematy Bullet Journalowe.
Na początek pokarzę Wam jak wygląda Grudzień w moim Bullet Journalu i wyjaśnię, dlaczego właśnie tak.
Strona powitalna to jedyne tak kolorowe miejsce. Zazwyczaj lewą stronę ozdabiam kolorowanką, wycinanką lub różnego rodzaju rysunkami. Ma mi to umilać korzystanie z BuJo i usprawiedliwiać kupowanie kolejnych kolorowanek 😉 Tym razem wykorzystałam starą kolorowankę, wybrałam odpowiadającą mi stronę, pokolorowałam brokatowymi długopisami, wycięłam interesujące mnie fragmenty i powklejałam na stronę powitalną.
Po prawej zawsze umieszczam nazwę miesiąca, skrótowy kalendarz i miejsce na ważne notatki. W różnym ułożeniu, rozmiarach i stylach. Tym razem postawiłam na prostotę. Zawsze też brzegi tej strony ozdabiam Washi Tape'ami, by wygodniej było znaleźć interesujący mnie miesiąc. W tym notesie na każdej stronie towarzyszą mi naklejki z sowami i ptaszkami. Taki wybrałam motyw przewodni.
Kolejne dwie strony pomagają mi utrzymać własne finanse i nawyki pod kontrolą. Po lewej niezwykle prosty Tracker Rachunków, który nie pozwala mi zapomnieć o wydatkach, które czekają mnie w grudniu oraz miejsce na notowanie Finansów. Jeszcze nie udało mi się opracować najlepszego sposobu, by monitorować przychody i wydatki, ale kombinuję i szukam inspiracji.
Po prawej prosty Habit Tracker, czyli tabelka, która pozwala mi śledzić moje nawyki i monitorować postępy. Czasem nawyków jest mniej a czasem więcej. Wciąż się zmieniają w zależności od potrzeb. Każdego dnia sprawdzam, co udało mi się zrobić i koloruję odpowiednie kratki na wybrany kolor.
Niżej moja największa zmora - Tracker Wody... Pozwala mi on monitorować ile udaje mi się dziennie wypić. Mam z tym spory problem - czasem wypijam pół litra wody dziennie i nawet nie zwracam na to uwagi. Dzięki temu prostemu wykresowi mogę sprawdzać jak mi idzie. Każdego dnia maluję słupek o odpowiedniej wysokości i po miesiącu mam pełny wykres tego, jak bardzo mi nie wychodzi 😂
Grudzień jest miesiącem świątecznym, dlatego też postanowiłam ozdabiać dół każdej strony świątecznymi taśmami, których mam kilka, a przecież przydają się tylko raz w roku - właśnie w grudniu. Nigdy wcześniej tak nie robiłam.
Następne dwie strony pomagają mi zapanować nad social mediami i książkami do przeczytania. Tracker Blogów pozwala mi planować posty, które chcę dodać. Odpowiednimi kolorami zaznaczam dni, w które posty powinny się pojawiać na Domena Książka, Domena Bloguje czy na Instagramie. Wszystko jest zaplanowane i zorganizowane.
Tracker Statystyk pozwala mi kontrolować postępy na blogach, Twitterze czy Instagramie. Tym razem nie umieściłam statystyk z Twittera, ponieważ... nie zmieściły mi się przez ozdobną taśmę! Tak to już jest w BuJo. Nie wszystko wychodzi idealnie i nie wszystko musi. Bullet Journal ma być przydatny i skuteczny, dlatego nie ma się czym przejmować.
Po prawej stronie umieściłam swój TBR na Grudzień. Jest to zupełnie nie do ogarnięcia, ale lubię patrzeć na listę rzeczy do zrobienia. Motywuje mnie to. Lista książek, które chcę przeczytać w najbliższym czasie pozwalają mi wykreślać kolejne pozycje i obserwować postępy.
Tracker Kroków ma motywować mnie do robienia 10 tysięcy kroków dziennie. Wydaje się to czymś prostym do osiągnięcia, ale ostatnio, kiedy poszłam się przejść, żeby nabić kroki... nie było mnie prawie 3h! Zrobiłam kilka kilometrów i wróciłam do domu zmarznięta i mokra - lało jak z cebra!
Tracker Nastrojów jest mi zupełnie niepotrzebny, nie wychodzi mi uzupełnianie go, a mimo to wciąż się upieram, żeby go robić. Zaznaczam w skali od 1 (beznadziejnie) do 6 (fantastycznie) jak się danego dnia czułam. Próbowałam różnych wariantów, rysowałam obrazki, które kolorowałam na odpowiednie kolory, tworzyłam mandale... Wszystko to zajmowało mi dużo czasu a na koniec i tak zazwyczaj nie udawało mi się regularnie uzupełniać nastrojów.
Ostatnia strona to Tracker Wdzięczności. Każdego dnia piszę, za co jestem wdzięczna. To pozwala poprawić sobie nastrój. Po całym miesiącu możemy przeczytać całą listę jeszcze raz i powspominać co dobrego działo się przez ostatnie 30 dni.
Kalendarz tygodniowy jest czymś, co rzadko kiedy mi się przydaje, choć czasem jest pomocny. Tym razem postawiłam na prostotę. Górę i dół stron ozdobiłam taśmami a po prawej zostawiłam miejsce na notowanie postępów w szukaniu pracy, zdobywaniu zleceń i pisaniu tekstów.
Tak u mnie wygląda Grudzień. A Wy? Słyszeliście kiedyś o BuJo? Może prowadzicie własne? Znacie sposób na skuteczne notowanie wydatków?
Kolejne posty o tematyce Bullet Journalowej będą się pojawiać regularnie. Nie tylko planowanie miesiąca ale też porady, propozycje i przeglądy pomysłów. Mam nadzieję, że uda mi się chociaż część z Was zainspirować do kreatywnego planowania!
Trzymajcie się ciepło!
Domena
Komentarze
Prześlij komentarz